piątek, 31 lipca 2015

Wakacyjne skarby część 1

od wielu, wielu lat zbieram wakacyjne skarby. zbieram je wszystkimi zmysłami, dotykam, wącham, kosztuję, tulę, kocham, ukrywam w pudelku lub w sercu, na samym dnie. skarbem może być wszystko. dla mnie na przykład są wspomnienia, fotografie, zapachy, lokalne potrawy, czyli smaki, pamiątki zakupione w wakacyjnych miejscach pobytu, najczęściej pocztówki, mapy i książki :)
znad morza przywiozę do domu* setki, setki skarbów, a będą to przede wszystkim wspomnienia i fotografie.
wspominać będę dzieci prowadzące dyskusje na całkiem dorosłe tematy ;), trzy nowe zęby Zojki i taniec, przebieranie nóżkami w rytm muzyki puszczanej przez starszą siostrę, charakterystyczne potakiwanie główką, buzia otwarta w szerokim uśmiechu. gwałtowne wybuchy śmiechu starszyzny (szczególnie te wywoływane przez Zojkę właśnie). niezliczone spacery, szczególnie te wieczorami, kiedy tata wracał z pracy. wycieczki rowerowe. a nawet zakupy robione w spożywczaku, czy te w tanich ciuchach. wspominać chciałabym zmierzchy, zmroki, czyli te pory dnia najcudowniejsze, kiedy morze przybiera tak tajemniczy wygląd, że głowa sama ucieka do marzeń i wyobrażania sobie...I świty jeszcze, kiedy czasami prawie zasypiałam nad książką lub komputerem zanim zdążyłam położyć się spać/zamiast powoli się budzić ;) w deszczowe, jesienny wieczory powspominany nasze wycieczki za miasto, do dzikich miejsc, gdzie czaiło się morze inne od tego miastowego, spienione fale uderzające o brzeg.., spacery z tak zwanym szokiem, czyli takie, kiedy idąc sobie zwyczajnie nagle natrafialiśmy na jakiś niezwykły dom, starą willę, czekającą na remont, ale jakże piękną! widziałam naprawdę dużo takich zaczarowanych domów, opuszczonych, na sprzedaż, z zarośniętymi ogrodami, walącymi się płotami, a czasami z morzem, które można było oglądać przez ich okna! O! gdybym tylko mogła kupić taki dom :) urządziłabym go cudownie z pomocą moich koleżanek z forum muratora i wynajmowałabym pokoje wczasowiczom :) kiedy byliśmy z Pawłem parą, czyli dawno, dawno temu mieliśmy takie marzenie, żeby prowadzić schronisko w górach (Paweł) lub pensjonat nam morzem (ja) ;) bo Pawła serce ucieka w góry, a moje nad morze :) na szczęście oboje dobrze czujemy się i tu i tam i możemy te pasje łączyć. mówiąc szczerze, Paweł ma łatwiej, bo mieszkamy prawie w górach i może tam być często, nawet jak mu się zachce, a ja ;) ja, morze, muszę sobie wizualizować i mam tak strasznie, strasznie daleko.
ale nie ma co narzekać, tym bardziej teraz, kiedy jestem tu już prawie miesiąc! wspominać będę też spotkania z ludźmi, tymi nowo poznanymi i tymi "starymi". nad morzem spotkałam się z moją kochaną Kasią, przyjaciółką z szkolnych lat, która akurat w tym czasie była bardzo blisko i spotkanie było możliwe. spotkaliśmy się z rodzinką, która 60 km od nas spędzała wakacje. miło było pojechać do nich, wspólnie powygłupiać się na plaży i w mieście zwracając uwagę większej części przechodniów ;) naprawdę, tak już mamy :)) cieszymy się tak jakoś baardzo głośno, szczególnie Paweł i jego bracia :))
jak to zrobić, żeby zapamiętać, jak najwięcej? :) mam nadzieję, że pomoże mi w tym ten blog, jak się okazuje, taki trochę mój internetowy pamiętnik :)
no a najważniejsze skarby i wakacyjne i takie na co dzień już znacie ;) dzieci. pozdrawiam deszczowo i bardzo pochmurnie, zgodnie z dzisiejszą pogodą. pamiętajcie, że nie oznacza to posępnie i w złym humorze. nie.... wręcz przeciwnie...bardzo, bardzo romantycznie pozdrawiam (choć wczoraj, kiedy jadąc rowerami złapał nas deszcz, a raczej deszczysko, z romantyzmem niewiele to miało wspólnego ;)






























































* - jeszcze do domu rodziców, choć tak bardzo chciałabym już naszego