poniedziałek, 11 lipca 2016

jedna godzina

ksiądz Kaczkowski radził, aby nie martwic się cały dzień, tylko wybrać na to sobie godzinę. dzis na budowie "posiedziałam" na krzesełku nieszczęść. zrobiłam kilka zdjęć i zaraz Wam je pokażę, tak jak obiecałam. wybaczcie mi jednak proszę ze względu na tę godzinę...
jest gorzej niż myślałam. właściwie nie myślałam. chyba zakładałam, że skoro do finału jest tak blisko to naprawdę jest blisko. ale nie jest. kiedy ktoś nas pyta, na jakim etapie jesteśmy, rozpromieniona mówię, że już prawie malujemy i kładziemy panele na górze. 
no nie. nie do końca. dziś się załamałam. do końca jest jeszcze daleko. bardzo, bardzo, daleko. farby i panele już są, ale jeszcze poczekają. 
błądziłam po pokojach, snułam się ze spuszczona głową, nie wbijałam jak dzik, jak zwykle to robię. nie malowałam i nie tapetowałam, nie meblowałam też w myślach. 
łaziłam uślimtana, chlip, chlip, chlip...
tyle tam pyłu i kurzu i wszystko się pląta pomiędzy nogami. a czemu te cegły tak leżą i leżą. a może te okna by umyć, bo potem ich nie domyję za chiny ludowe. i schody bez tych barierek. ale jakie bo ja przecież nie wiem. i tak tam biało. a na tym ogródku to jest jest całkiem straszliwie. domek drewniany, ten od zabaw, dla dzieci stoi juz tylko "na jednej nodze" i na pewno zaraz się przewróci i jeszcze kogos przywali, i tyle będzie. kosić miałam. kosić. to moje zadanie. nawet szopki nie otwarłam. na kosiarkę nie spojrzałam. co to kosić będę, jak to takie chaszcze, prędzej kopki ukulam jak to siańsko grabiami zbiorę.
jedziemy do domu. uciekłam. na razie nie wracam...

tyle dobrze, że godzina nieszczęścia dobiegła końca.
jeszcze dziś mam spotkać się z przyjaciółką, więc wszystko powinno wrócić do normy
;)


















ciąg dalszy zdjęć opublikuję po powrocie od agi. na razie zmykam.

cd


























9 komentarzy:

  1. Witaj! Czytam od dawna, ale nie pisałam... do teraz. Kochana nie jest źle! Naprawdę! Pół roku temu wprowadzałam się w taki stan domu, jaki Ty masz teraz. Kurz miałam wszędzie, dosłownie. Zamiast balustrady zbiliśmy z desek jakąś ochronną barierkę (żeby tylko się mocno trzymała i zabezpieczała). Wybraliśmy jeden pokój (pokój syna), który "wykończyliśmy" i się wprowadziliśmy. W łazience stała tylko "goła" wanna i kibelek. Żadnej umywalki, niedokończone płytki, nie mówiąc nic o lustrze... kuchnia, no cóż, robiła się dopiero, a tu było Boże Narodzenie za pasem (dokładnie za 3 dni). Palety świetnie się sprawdziły w roli półek. Kuchenkę miałam pożyczoną, tzw. starą gazówkę i dała radę. Nie było prawie nic. Była za to rodzina, choinka i stary stół z opłatkiem :) Będąc na miejscu jakoś lepiej nam to szło. Dziś nadal nie mamy w użytkowaniu kilku pomieszczeń, ale za to jesteśmy u siebie. Wszystko robimy sami, bo wiadomo - kasa. Nawet nauczyłam się szyć rolety rzymskie i schudłam :) Same plusy ;) Ogród też czeka na później. Wszystko w swoim czasie. Więc nie smuć się. Już jesteś coraz bliżej, można powiedzieć, że jedną nogą w domu :) Masz piękny dom i cudowną rodzinę. Nadejdzie wreszcie ten upragniony dzień szybciej niż myślisz, jestem o tym przekonana. Trzymam kciuki i całuję mocno. Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak Justyś. Ja to wiem, wiem doskonale i tak naprawdę cieszę się ogromnie z tego, że już jest tak. Ale wczoraj miałam taki naturalny odruch na budowlane załamanie ;) Jak to czasami bywa ;) Pewnie też to miałaś. Ale radość z tego, że już prawie prawie wygrywa! Dzięki wielkie. Tak chyba podświadomie chciałam, żeby ktoś mnie poklepał po plecach i powiedział "nie martw się, bedzie dobrze" :)

      Usuń
  2. Pozwolenie na budowę ma datę z 1994 roku, do tej pory nie oddaliśmy domu, bo ciągle czegoś brakuje, a zawłaszcza pieniędzy, u Ciebie widać umywalkę i schody, ja tego nie mam. Borykam się w wieloma problemami, część rzeczy to prowizorka, ale mieszkamy "na swoim" bez kredytu. Ciesz się tymi darami które masz teraz, czyli rodziną, jej zdrowiem, tym, że jesteście razem. Zamieszkasz teraz, albo później, ja budowałam prawie 18 lat, bo nie było z czego i z kim. Pomyśl, jak miło będzie na święta, w nowym domku. Nie załamuj się drobiazgami, dostrzegaj co już jest zrobione, nawet jak jest to mało. Widać światło w tunelu, zawsze:) Ciepło pozdrawiam z Rybnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, to tylko chwila słabości, ja już godzinkę później cieszyłam się z tego wszystkiego, nad czym wcześniej płakałam ;) Taka chwila słabości, spowodowana chyba nagromadzeniem czekania i gorąca lejącego się z nieba. Dziękuję! I życzę Ci wszystkiego dobrego.

      Usuń
  3. Jest pieknie, będzie jeszcze piękniej, zobaczysz...Ba, Ty to wiesz, tylko ta godzina taka niewdzieczna. Buziaki. Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!! To wszystko przez te książki :) Tak, tylko ta godzina .... ;)

      Usuń
  4. Nelli,pomyśl moze o wnoszeniu mebli:)klatka jest chyba dość wąska-może barierkę zrob odkręcaną:)Wiem co przerabialam u siebie z meblami:)))Pozdrawiam serdecznie,książki czytaj:)))Małgorzata:)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klatka ma dwa metry szerokości. Paweł mówi, że z wnoszeniem mebli nie powinno być problemu.PS. czytam, czytam 😉

      Usuń
    2. To ja juz nie widzę zadnych przeszkód,tylko sie wprowadzać:)))POWODZENIA,Nelli,wszędzie:)M.

      Usuń