piątek, 15 stycznia 2016

niepewnie

kilka razy zdarzyło mi się otworzyć komputer, czystą kartkę na blogu i nic nie napisać. nawet, bardzo dużo razy tak miałam. chciałam tyle, tyle, tyle i nic... nic nie mogłam z siebie wydusić. dziś chyba też jest taki dzień, taki wieczór. przyszłam. naładowana jak lodówka po zakupach. chciałam opisać, to co teraz jest, ale nie umiem. nie wiem, jak się za to zabrać, z której ugryźć strony. tylko mam światło jak lodówka przed zakupami ;) jedno jest pewne. żadnych decyzji nie mogę podejmować nad morzem ;) tak fizycznie nad morzem, przy morzu, obok morza.. bo tam nie jestem sobą, albo raczej za bardzo sobą jestem. dzika. fika. a tutaj trzeba powagi :) nie jestem wtedy obiektywna, ale czy to możliwe, kiedy podejmuje się decyzje swojego życia?
jest styczeń, zimno. niby zwyczajnie. nauczyłam się wygrywać z czekaniem na i tęsknieniem do... kiedyś o tym napiszę.
lektura wielu wspaniałych blogów pomogła mi w cieszeniu się życiem. żeby jak najmniej uciekało przez te palce, albo w ogóle. wybaczcie taki melancholijny post :) czasami, każdy z nas tak ma, prawda?
jest cicho, słychać tylko wodę w kaloryferach, patrzysz na krzesło przy stole, lampę, stroik świąteczny na stoliku kawowym, który to trzeba by było powoli pakować "na strych". wzrokiem sięgasz do porozrzucanych przez lalę zabawek, jakieś obrazki na ścianach, wazon na parapecie, lampka co robi nastrój wieczorową porą...niby nic, a jednak tak wiele. życie to codzienność, to kaszlące dziecko, które tak się do ciebie tuli a ty mu pomagasz, jak tylko możesz, to trochę starsze dzieci, które farbują włosy, "tak tylko na jeden dzień schodzącą farbą mamo", to mąż, który ZAWSZE zasypia przy łóżeczku prędzej od lali, bo wraca zmęczony z pracy. tak dużo mam. z nimi łatwiej podejmować trudne decyzje. wiem, że jakie by nie były będą dobre i złe jednocześnie bo zawsze coś lub ktoś... najważniejsze to zmierzyć się z ich konsekwencjami i być szczęśliwym. zawsze w takich chwilach myślę o wojnie. żeby tylko nie było wojny. żebym umiała kochać i być wdzięczna. mam dobrego męża, wiem, że cokolwiek postanowimy, a chodzi o to, czy mamy tutaj zostać, czy mamy wracać "do siebie", będzie dobrze.
dzisiaj tak bardzo chaotycznie, ale cieszę się, że w ogóle :)
pozdrawiam Was serdecznie z mojego nowego miejsca w sieci. żałuję, że nie umiem jeszcze przenieść wszystkich wpisów z bloga tutaj, do nowego. jeśli się nie uda, to będzie początek. nowe na nowy rok. i w dodatku nad morzem :))))
marina
1761787_dzisiejszy-wschod-na-mechelinkach
1803345_mec14

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz